Opis
O Egipcjaninie Ibrahimie słów kilka
To książka mojego dzieciństwa i zawsze plasowała się w mojej pamięci pomiędzy „Dżumą” Alberta Camusa a „Egipcjaninem Sinuhe” właśnie. Oczywiście nie ze względu na psychologiczno-filozoficzne koncepcje pierwszej i wartości historyczne drugiej, których w wieku lat 12-14 pewnie nawet nie dostrzegałam. Odniesienia do „Dżumy” powstały w mej pamięci prawdopodobnie wyłącznie ze względu na okropieństwa opisów „hauwa el asfar” – żółtej zarazy, czyli cholery. Związki z „Egipcjaninem Sinuhe” mają trochę szersze podłoże.
Obaj bohaterowie są egipskimi lekarzami, obaj są idealistami i marzycielami, nieledwie niedostosowanymi do życia pośród otaczającej ich rzeczywistości, dumni i skromni zarazem, niezdolni zgłębić natury kobiecej i przez to unieszczęśliwiający siebie i swoje partnerki.
W przedmowie do książki Szwajcar John Knittel pisze, że jest to opracowany przez niego autentyczny pamiętnik. Nie wiem, na ile prawdziwe jest to stwierdzenie i na ile „Przedmowa” jest przedmową, a na ile częścią książki. To stare, powojenne wydanie, bez żadnej dodatkowej informacji od wydawcy, niezbyt starannie tłumaczone i bardzo niestarannie wydane – poza rażącymi błędami stylistycznymi znalazłam nawet błąd ortograficzny. A szkoda! Historia życia Ibrahima el Assiut na pewno zyskałaby, gdyby przedstawić ją w poprawnej polszczyźnie.
Książka wygląda na pamiętnik – pisana w pierwszej osobie, prostymi, krótkimi zdaniami. Obejmuje dość wąską gamę wydarzeń rozgrywających się wokół doktora Ibrahima z Assiut. Brak szerszego tła historycznego i niejako mimochodem dowiadujemy się o statusie Egiptu jako kolonii brytyjskiej. Za to bardzo ostro i wyraźnie zaznaczone są nierówności społeczno-ekonomiczne dwudziestowiecznego Egiptu. Ibrahim w swojej opowieści zwraca także uwagę na wielość obcych nacji zamieszkujących jego kraj i wyodrębniających się wśród społeczności tubylczej (Grecy, Żydzi), a także wielość wyznań i pokojowe ich współegzystowanie – szczególnie wyznawców islamu i chrześcijan.
Na zakończenie notki krótki dialog pomiędzy nisko urodzonym doktorem Ibrahimem a księciem egipskim Alim. Fragment będący dowodem na to, że obrazowość porównań i epitetów w Egipcie przetrwała wieki – to jeszcze jedno, co łączy „El Hakim” z „Egipcjaninem Sinuhe”.
„– Ty psie – krzyknął niecierpliwie, zazgrzytał zębami i walnął raz po raz pejczem po butach, równocześnie nie poruszywszy wcale głową. – O, Ty psie! Jak mogłeś pozwolić sobie – Ty zawszawiony żebraku, Ty zupełna nicości, Ty potomku nierasowego osła z Górnego Egiptu – na nieprzyjęcie pięciu funtów, które Ci ofiarowali moi przyjaciele? Jak śmiesz udzielać mi pouczeń?
– Effendina, ja z pełną świadomością odważyłem się udzielić Waszej Wysokości kilku dobrych rad.
– Po co? – krzyknął.
Popatrzyłem na jego zaczerwienione ucho i nabrzmiałe żyły.
O mało co nie powiedziałem:
– Umrze Pan na udar mózgu! – ale się szybko zreflektowałem.
– O, Panie Egiptu – powiedziałem, i gdy zobaczyłem, że skinął przyzwalająco ciągnąłem dalej. – O, Panie krainy faraonów! Książę bywa szlachetny i tylko król jest wyżej odeń wyniesiony. Gdzie on kroczy, wszystko należy do niego, a wszyscy ludzie również są jego własnością. Czyż książę może sobie więcej życzyć? Prosiłem Waszą Wysokość, aby raczyła obejrzeć szpital, gdyż wiem, że Wasza Wysokość współczuje z biednymi ludźmi i zawsze gotów jest im pomóc.
– To coś dla mnie zupełnie nowego – powiedział książę Ali i zwrócił oczy na mnie.
– Być może jednak, Effendina, jest to prawdą.
Zawahał się i przełknął ślinę”*.